W listopadzie opublikowałem artykuł na temat nowego rozwiązania eCommerce, jakim jest oprogramowanie sklepu internetowego Magento. Równolegle z oprogramowaniem Magento testuję PrestaShop czyli alternatywne rozwiązanie umożliwiające sprzedaż w Internecie.
Od razu zaznaczam, że tak samo jak Magento oprogramowanie PrestaShop nie jest żadnym klonem osCommerce i stanowi zupełnie nowy projekt. Jest on rozwijany przez francuskich programistów, co niestety przekłada się na dość kiepski support dla polskich użytkowników. Nie chciałbym porównywać PrestaShop z Magento, gdyż chyba jedyne ich podobieństwo polega na tym, iż oba sklepy internetowe są darmowe i tworzone poza granicami naszego kraju. Jako wspólną cechę można uznać jeszcze możliwość instalacji dodatkowych modułów, co stanowi niewątpliwy atut tych aplikacji. Jednak poprzez fakt korzystania z obu tych rozwiązań ciężko będzie mi uniknąć porównań.
PrestaShop jest dużo lżejszym systemem sprzedaży online. Rozpakowane archiwum zajmuje 4 razy mniej niż Magento, a baza po dodaniu takich samych produktów i kategorii wynosi 3MB, w Magento zaś około 30MB, co jest po prostu niebywałe. Nie będę się teraz rozwodzić nad rozmiarem bazy danych MySQL systemu Magento, gdyż to temat na osobny artykuł. W sklepie internetowym z filtrami do wody opartym na PrestaShop* nie wygląda to źle, gdyż można uznać, iż baza o takiej pojemności to nie jest powód do zmartwień. Należy też zaznaczyć, iż testuję PrestaShop 1.1 beta 4, czyli wersję nie do końca stabilną i mogącą zawierać pewne błędy. Faktem jest, iż udało mi się natknąć na kilka błędów, jednak dość mało istotnych, jak brak możliwości usunięcia osoby kontaktowej związanej z producentem jakiegoś produktu. Te dane są widoczne i tak jedynie w panelu administracyjnym PrestaShop, więc tragedii nie ma.
Sam sklep działa dość sprawnie i szybko, jednak tłumaczenie w języku polskim dostępne na oficjalnej stronie projektu PrestaShop to totalne nieporozumienie. Sam panel administracyjny i tak trzeba przetłumaczyć samemu, jednak patrząc na błędy w tłumaczeniu sklepu od strony użytkownika wypadałoby całość tłumaczenia zrobić od początku. W oficjalnym tłumaczeniu zamiast „z VAT” lub „brutto” jest wpisane „plus VAT”, przez co w sklepie internetowym użytkownik widzi cenę brutto i do tego napis „plus VAT”, z czego wynika, iż to cena netto. Nie wiem kto robił tłumaczenie sklepu PrestaShop, ale zapewne ma poważne problemy z językiem angielskim. Dodatkowo w tłumaczeniu spotkamy takie kwiatki jak „rzaden” czy inne rażące błędy ortograficzne. Tak więc zanim, drogi czytelniku, skorzystasz z dostępnego tłumaczenia sklepu PrestaShop zastanów się dwa razy czy nie narobisz sobie wstydu. Na całe szczęście każdy administrator sklepu opartego na oprogramowaniu PrestaShop może sam dokonać tłumaczenia dzięki specjalnemu narzędziu dostępnemu w panelu administracyjnym. Szczerze polecam z niego skorzystać.
*Silnik podanego w przykładzie sklepu internetowego został zmieniony.
Zapraszam do dalszej części artykułu na temat PrestaShop.
Ale nie ma co się dziwić- skoro projekt jest tworzony przez francuzów to wiadomo, że z dostępnością wersji polskiej będzie trudna sprawa. Wiec albo przetłumaczyć samemu, ale postawić sklep międzynarodowy.
tlumaczenie presty mozna dorobic samemu, co umozliwia system tlumaczen w paneli administracyjnej. polecam!